Wybitnie pyszny: bezglutenowy i wegański jabłecznik z delikatną bezą 🙂 Klasyka zawsze się obroni!
Składniki
Ciasto
- 150g uniwersalnej mąki bezglutenowej
- 2 duże łyżki miękkiego wegańskiego masła (albo zwykłego /klarowanego)
- 1/2 łyżeczki suszonego cynamonu
- 2 łyżki cukru kokosowego (albo trzcinowego/ksylitol)
- 1 łyżka jogurtu kokosowego (albo naturalnego)
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 45ml wody
Nadzienie
- 4 duże jabłka (ok.850g)
- 1-2 łyżki cukru kokosowego (albo trzcinowego/ksylitol)
- 1 łyżeczka suszonego cynamonu
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
- 1 łyżeczka sok z cytryny
Wegańska beza
- 40-50ml schłodzonej aqufaby (wody po ugotowanej cieciorce – wystarczy kupić w sklepie już ugotowaną cieciorkę w słoiku i voile! – tylko pamiętajcie: nie wybieramy cieciorki gotowanej na parze, tam nie będzie za dużo wody ;))
- 2 łyżki zmielonego ksylitolu (albo innego cukru pudru)
- 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
- odrobina soku z cytryny
Sposób przygotowania
- Nagrzewamy piekarnik 180C, termoobieg.
- Wszystkie składniki na ciasto łączymy i zagniatamy.
- Małą foremkę (ja użyłam okrągłą tortownicę o śr.18cm) wykładamy papierem do pieczenia i wyklejamy spód ciasta oraz boki po sam wierzch. Nakłuwamy widelcem spód i podpiekamy ok.15min.
- W międzyczasie przygotowujemy nadzienie: obieramy jabłka i trzemy je na tarce o grubych oczkach. Następnie dodajemy pozostałe składniki i mieszamy.
- Upieczony spód wykładamy na wierzch i studzimy w temp. pokojowej. Temperaturę w piekarniku zmniejszamy do 100C.
- W misce przy pomocy miksera bądź w Thermomixie (z motylkiem, obrotów 3.5-4) ubijamy masę na wegańską bezę czyli wlewamy schłodzoną (koniecznie!) wodę po ugotowanej cieciorce i ubijamy do momentu aż powstanie piana. Stopniowo podczas ubijania dodajemy ksylitol. Ubijamy do momentu aż powstanie sztywna piana. Na samym końcu dodajemy mąkę i sok z cytryny i dosłownie mieszamy ok.10sek.
- Nadzienie przekładamy na podpieczony spód a następnie wykładamy na wierzch wegańska bezę.
- Jabłecznik wkładamy do piekarnika i pieczemy ok.2-2.5h. Tak dwóch – dwóch i pół godziny 🙂 W sumie pieczemy to ciężko to nazwać, prędzej powiedziałabym, że jest to suszenie bezy ale dzięki temu cały jabłecznik zyskuję na smaku – uwierzcie mi.
- Po suszeniu pozostawiamy jabłecznik w piekarniku do całkowitego ostudzenia a następnie przekładamy do lodówki. Idealnie smakuję następnego dnia a nawet jest i lepszy 2 – 3 dni po upieczeniu. Smacznego 🙂
Znajdź mnie na:
(Visited 78 times, 1 visits today)
Dodaj komentarz